piątek, 20 czerwca 2014

Wczoraj wrocilam do Leh, do Ladakhu. Moze to dziwnie zabrzmi, ale czuje sie troche jakbym wrocila do domu. Bardzo milo powitali mnie wlasciciele hotelu - Lobzang i Thessin, zjedli ze mna kolacje.

Ostatni dzien w Vashisht spedzilam w gorach i to byl dobry pomysl, mimo, ze dzien byl troche deszczowy.  Wyprawa byla dosc wymagajaca - trzygodzinne, ostre podejscie. Doszlam do miejsca pierwszego obozu przy wyprawie na przelecz Hampta La na wysokosc ok. 4500 m. Widoki byly takie sobie, bo w trakcie wyprawy zachmurzylo sie, chociaz zachmurzone szczyty i zamglony las tez maja swoje uroki.

 



Byly tez inne atrakcje - przepiekne pola fioletowych irysow, pieciodniowa owieczka, dwutygodniowy cielak dziwnej rasy krowy, ktorej nazwy nie pamietam (papa...cos tam), ktorego poznalam w namiocie pasterzy, gdzie schronilismy sie przed deszczem.


 


Przezylam tez fascynujaca przygode podrozy autokarem z Manali do Leh, ta podroz jest opisywana jako jedna z najwiekszych atrakcji w Himalajach indyjskich. I nie bez przyczyny. Widoki niesamowite, bardzo rozne krajobrazy - zasniezone szesciotysieczne szczyty na wyciagniecie reki, wielkie zaspy, skaly, krajobrazy ksiezycowe, dorzecza gorskich rzek, wodospady, osiedla pasterzy i pracownikow drogowych (sprowadzaja sile robocza z Biharu, bardzo ciemni, mroczni ludzie, tutejsi nie potrafia budowac drog).
Podroz trwala 18 godzin. Niekonczace sie serpentyny, waskie trakty, rwace rzeki plynace droga, ale tez momentami szeroka, dobrze utrzymana droga prowadzaca przez kamienne pustynie. No i indyjska muzyka na caly regulator.
Droga prowadzila przez druga najwyzsza przejezdna przelecz na swiecie Taglang La - 5300 m.
Kilka osob mialo ostra chorobe wysokosciowa, bol glowy, zawroty, wymioty. Ja juz na szczescie jestem zaaklimatyzowana i moglam cieszyc sie podroza.



















Jutro zaczynam dziesieciodniowy kurs medytacji w Mahabodi Meditation Centre - bedzie przerwa w blogu i kontaktach ze swiatem. Wracam do swiata 1 lipca :).

3 komentarze:

  1. Nie bylo komentarzy do ostatniego zdjecia z poprzedniego posta, poza jednym mailowym. Nikt nie wie co to bylo, a moze nikt nie czyta????????????

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba czytają, ale nie komentują! Ja parę dni nie wchodziłam na bloga ale mogę odpowiedzieć na pytanie - pedicure rybkami garra rufa! :) Fajnie było?

    PS. Dopiero teraz odsluchalam Twoją wiadomość i chyba już za późno żeby oddzwonic, odezwij się jak skończysz kurs! Mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)

    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez czekam na nowe historie i zdjecia, po medytacji :)

    OdpowiedzUsuń