piątek, 6 czerwca 2014

Salem Alejkum! Zmienilo sie otoczenie, zmienia sie powitanie.
Jestem w muzulmanskim Kaszmirze. spelnilam swoje marzenie sprzed jakis 10 lat. No i niespodzianka...
Kaszmir jest piekny i bardzo przypomina ... Polske. No moze nie calkiem, ale gory jak nasze Tatry, drzewa i kwiaty takie same, no moze bardziej zielone i bujne i u nas nie ma drzew piniowych :). Ale w gorach sa fiolki, poziomki, paprocie, a w ogrodach masa rozanych krzewow.
I wiadomosc dla kobiet  - kaszmirczycy sa bardzo przystojni!





















Ale po kolei. Droga do Kaszmiru byla niezwykla. 15 godzin w samochodzie marki Mahabindra Xylo, slyszal ktos o takim czyms? Kierowca malutki, samochod duzy, ale jakos poradzil. Bardzo duzo trabil, tutaj zasadniczo uzywa sie klaksonu czesciej niz migaczy, zul masala pan, zeby nie zasnac i podspiewywal calkiem ladnie indyjskie przeboje.Jechalismy przez cala noc i dobrze, ze nie widzialam przepasci. Droga, a raczej w 60 % trakt bardzo waska, w zasadzie czasami nie da sie wyminac samochodu z naprzeciwka. W przerwie ok. 23 zjadlam posilek w najbardziej niezwyklym miejscu, na przeleczy w blaszanej budzie, wsrod samych kolorowych, wzbudzajac niezle zamieszanie. Zjadlam i przezylam :), ryz z dalem.
A o poranku zobaczylam wschod slonca w gorach, cos cudnego, po kolei wylanialy sie kolejne pasma i zobaczylam niestety serpentyny, ktore byly przed nami. Ale dojechalismy...

















W Srinagarze mialam namiary na znajomego Lobzanga, mojego gospodarza z Leh - Jusufa. Jusuf zabral mnie na domek na lodzi z widokiem na jezioro Nagin. Lodka super, styl antyczny, ale duzo przestrzeni. No i po chwili okazalo sie, ze na lodce nie ma miejsca, bo jest nalot Hindusow i zaprasza mnie na 2 noce do siebie do domu. I tak zostalam zaadoptowana, albo nawet zaanektowana przez kaszmirska rodzine. Rodzina bardzo mila, maja maly domek z rozanym ogrodkiem. I najwieksza atrakcja - dziesieciomiesieczna Alija, z ktora bardzo sie polubilysmy. Jest jeszcze serdeczna mam i dwojka bardzo dobrze ulozonych dzieci - dwudziestoletnia sliczna Saika i 14 letni Jimmy. Wieczorami siedzimy sobie na podlodze i jemy obiad. Oni rekami, ja na razie uzywam lyzki.





Wczoraj bylam w gorach na krotkim trekingu, byl upal, wiec sporo czasu spedzilam nad dzika rzeka i na pogawedkach z miejscowymi.




Dzisiaj przeprowadzilam sie na lodke i pol dnia leniuchowalam. Bryza, piekny widok, spokoj, ptaki i o 12.30 modlitwy muzulmanow ( przez 1,5 godziny cos tam do mnie docieralo).
Lodka jest urocza, moglabym tutaj zostac na dluzej.
























Po poludniu zwiedzalam Srinagar, glownie meczety, oczywiscie w dupacie (szalu) na glowie.  Miasto bardziej czyste niz inne indyjskie miasta, ale centrum w niczym nie przypomina czteromilionowej metropolii. Zaniedbane budynki, niedokonczone budowy, masa straganow. Na ulicach glownie mezczyzni, zadnych bialych turystow. Ale mialam miejscowego przewoenika Gulama, ktory jak sie okazalo mial interes, zeby mnie oprowadzac. Na koniec zaprosil mnie na herbate do domu, w ktorym ma sklep z antykami i bizuteria. Wybralam pare staroci i wydalam jakies 200 zlotych. Niektore na prezenty :).























A teraz ide do mojej kaszmirskiej rodziny na kolacje i pierwsza noc na lodce...

CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE, CZY KTOS TO W OGOLE CZYTA???

3 komentarze:

  1. Ja czytam! Wyślę też zaraz adres Babci, bo chciała :). Wczoraj zaczęła czytać mojego bloga, więc już ma doświadczenie. Ty też możesz zajrzeć, trochę napisałam co u mnie. Egzaminy poszły dobrze, dzisiaj i wczoraj byłam w pracy i było ok. Wyślij mi na maila numer do Ciebie, to zadzwonię jutro. Całuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa nie dawaj się naciągnąć przewodników oprowadzaczom :). I napisz ile nocleg na łajbie bo słyszałem ze drogi a wygląda tak super ze koniecznie juz jadę. Albo za rok

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo a ja dziś właśnie namierzyłam Twój blog przypadkowo, i bedę śledzić :) Świat jest Twój Ewa :) Enjoy :)
    Kasia Z.

    OdpowiedzUsuń