środa, 11 czerwca 2014

Od dwoch dni jestem w McLeod Ganj, ktora to miejscowosc znana jest jako Dharamsala. W rzeczywistoci Dharamsala jest nizej, na rowninie, a Tybetanscy uchodzcy mieszkaja w McLeod Ganj, tutaj jest tez siedziba HH Dalaj Lamy.


Obiecalam odslonic moj caly hinduski stroj,
chociaz teraz jestem juz w calkiem innych klimatach...

Jeszcze jedna refleksja z Kaszmiru. Poznalam tam Lhase, ktory opiekowal sie eleganckimi lodkami. Jest muzulmaninem. Bylismy na spacerze i rozmawialismy o islamie. Powiedzial, ze dla niego byc muzulmaninem oznacza szanowac wszystkich ludzi, ze to jest podstawa islamu.



Jadac tutaj mialam jakies wyobrazenie spokojnej, gorskiej osady, oczywiscie po raz kolejny nietrafione. Miejsce jest halasliwe, pelne Hindusow, sklepow, hoteli, restauracji i zebrakow. Od czasu do czasu mozna napotkac Tybetanczyka. Ale mimo wszystko jest tu klimat inny niz w Indiach i dobra energia, ktora pewnie emanuje z klasztoru i siedziby Dalaj Lamy :). Dobrze sie tu czuje. W Srinagarze bylo bardzo wypoczynkowo i leniwie, teraz odzyskalam wigor i energie. Mimo, ze jest jeszcze gorecej niz w Kaszmirze. Na lotnisku w Jammu powitala mnie temperatura 46,8 stopnia C, w gorach jest troche "chlodniej", to znaczy okolo 33 st. Poza tym tu jest mnostwo mozliwosci zwiedzania, ogladania, doswiadczania.
Najwieksza atrakcja jest swiatynia i klasztor, czyli siedziba Dalaj Lamy. Niestety nie mozna robic zdjec, caly teren jest mocno chroniony, chociaz Dalaj Lamy nie ma, dwa dni temu wyjechal. Ale mam nadzieje go zobaczyc i uslyszec w Leh w lipcu.
Swiatynia jest pogodna i jasna, inna niz te, ktore widzialam. W kilku pomieszczeniach jest tron, na ktorym moze zasiadac tylko Dalaj Lama. Zreszta w buddyzmie jest duza hierarchicznosc. Miejsca do siedzenia sa scisle wyznaczone. Dzisiaj sluchalam modlitwy mnichow, w nieskonczonosc powtarzane monotnne mantry, od czasu do czasu przerywane dzwonkami i glosami instrumentow - gongi, traby i cos w rodzaju wielkich muszli morskich. No i rozne rytualy - ruchy rekami, przewracanie jakiejs materii - ale tylko niektorzy moga to robic, ci co siedza w pierwszym rzedzie.

To jest zdjecie fragmentu swiatyni zza ogrodzenia, tyle udalo mi sie zrobic.

Panuje tu zwyczaj obchodzenia swiatyni wokol, zgodnie z ruchem wskazowek zegara. Wszyscy tak chodza, to zapewnia pomyslnosc.

Ale nadzwyczajna pomyslnosc zapewnia obejscie calego kompleksu, ktory jest na wzgorzu, lesna droga ok. pol godziny. Malo kto tam chodzi, spotkalam kilku staruszkow. Przeszlam ta droga dwa razy, dla lepszego efektu :)
Cala droga udekorowana jest flagami modlitewnymi ( thangkami).
Obok widok, jaki Dalaj Lama ma ze swojej siedziby.






Probowalam  dostrzec chociaz kawalek rezydencji, niestety, jest dobrze ukryta. Jakie bylo moje zdziwienie, kiedy okazalo sie, ze z mojego wlasnego, to znaczy hotelowego balkonu, widac fragment klasztoru. Chyba Coelho napisal jaks ksiazke na podobny temat...


A na wzgorzu moj hotel, ten najwyzej polozony po prawej





Najbardziej poruszyla mnie jednak historia Tybetu, ktora przesledzilam w muzemu, polozonym obok swiatyni. Niby znalam historie,ale wiele faktow mnie zaskoczylo.
Tybet zajmowal powierzchnie rowna 2/3 Indii, to byl - jest ogromny kraj, ktory zawlaszczyli Chinczycy w 1949 roku. Zginelo ponad 1,2 mln ludzi, a cala  ludnosc liczyla 6 mln. Chinczycy zniszczyli ponad 6000 klasztorow, dziela sztuki. Niszcza kulture, jezyk, tozsamosc, przyrode. I swiat nic w tej sprawie nie robi...
Zastanawiam sie w jakim swiecie my zyjemy? Nikt nie podskoczy Chinczykom, bo przeciez sa potega gospodarcza, finasowa itd. W maju Dalaj Lama odwiedzil Norwegie, ale nie bylo zadnego oficjalnego spotkania z rzadem. Dlaczego? Stosunki Norwegii z Chinami sa napiete, trzeba uwazac, bo przecie Chiny sa glownym odbiorca norweskiego lososia...
Tybetanczycy walcza na swoj sposob. Dalaj Lama jest zwolennikiem pokojowego rozwiazania i jednoczesnie dba, zeby kultura i tradycje Tybetanskie przetrwaly.
Niektorzy Tybetanczycy nie sa w stanie zyc w okupowanym Tybecie.  W ostatnich latach122 osoby dokonaly na znak protestu samospalenia - mnisi, mniszki, studenci, pisarze, rolnicy, mezczyzni i kobiety. Wiekszosc z nich miala dwadziescia kilka lat. Jeden z nich powiedzial przed smiercia " zycie pod okupacja chinska jest gorsze niz cierpienie mojego ciala, ktore bedzie plonac". 
Stawiaja dwa zadania - wolny Tybet i powrot Dalaj Lamy do Tybetu.
Ponizej pomnik na czesc ofiar i zdjecia kilku osob, ktore dokonaly samospalenia.









I pozegnanie buddyjskie "May All Sentient Beings Be Happy" -   oby wszystkie czujace istoty byly szczesliwe :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz