piątek, 23 maja 2014

Julley (to miejscowe dzien dobry)!
Jestem drugi dzien w Leh. Miasteczko polozone na wysokosci 3500 m, co odczulam pierwszej nocy. Niestety taka gwaltowna aklimatyzacja na tej wysokosci okupiona jest strasznym bolem glowy. Ale dzisiaj jest OK.
Miekszam w bardzo ladnym domu na uboczu. Z okna i balkonu mam widok na piekne surowe gory, czesciowo osniezone.
Na razie spokojnie poznaje miasteczko, probuje zorientowac sie w chaotycznej plataninie malych uliczek, znalezc miesjca polecane przez Lonely planet. Zwiedzilam palac, z ktorego widac fantasytczna panorame gor. Poznalam sympatycznego buddyste, w tutejszym klasztorze wlasnie trwa tydzien wspolnej modlitwy buddystow z Ladakhu. W polowie czerwca do Ladakhu przyjedzdza Dalajlama na 35 dni!!! Mam nadzieje ze uda mi sie wziac udzial w kilku wykladach.
Zaczynam powoli planowac co dalej, ale na razie rozwazam rozne opcje. Kilka dni tu zostane, potem chyba Kaszmir. To wlasnie opisy Kaszmiru z ksiazek Rushdiego przyciagnely mnie do Indii.
Z ciekawostek - prad jest tutaj tylko wieczorami i czasem w ciagu dnia, Internet nie dziala codziennie, a ludzie jakos zyja i wygladaja na zadowolonych.
Nie ma kabla, wiec zdjec dzisiaj nie bedzie :(

3 komentarze:

  1. Julley! W napieciu sledze Twojego bloga czekam na dalsze wpisy :)

    Caluje mocno Maja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa świetnie że wszystko u Ciebie ok, pozdrawiam i trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co pamiętam, przyjazdy Dalajlamy to tradycja, ma nawet "swoją" siedzibę w okolicy

    OdpowiedzUsuń