niedziela, 13 lipca 2014

Dzisiaj byl ostatni dzien Kalachakry. W ostatnich dniach wreszcie zozumialam o co chodzi :), mniej wiecej.
Kalachakra to kolo czasu, ktory jest przezywany w trzech wymiarach zewnetrznym, wewnetrznym i alternatywnym. Proces inicjacji Kalachakry ma sluzyc wydostaniu sie z nizszego poziomu przezywania czasu i wejsciu na poziom alternatywny, ktory z kolei umozliwia prace nad osiagnieciem stanu oswiecenia i wyzwolenia sie z cyklu smierci i narodzin (samsara). Mnisi i czesc osob uczestniczacych w ceremonii przechodzili pelny proces inicjacji, na ktory skladalo sie kilka etapow: nauczanie, modlitwy, oddanie sie (taking refuge), przysiegi tantryczne i empowerment (nie wiem jak to sensownie przetlumaczyc). Empowerment to zlozony proces transformacji, w trakcie ktorego przechodzacy inicjacje wyobrazaja sobie wcielenie w rozne formy, ktore sa zobrazowane w mandali Kalachakry. Jest to gleboki duchowy proces transfomacji.
Normalni smiertelnicy tez moga skorzystac, ale zmiany dokonuja sie na innym poziomie.
W trakcie tych kilkunastu dni mnisi tworzyli mandale z piasku. To niezwykle zmudne dzielo. Dzisiaj mozna ja bylo zobaczyc, po odstaniu poltorej godziny w kolejce. Po trzech dniach mandala bedzie zniszczona - to taka tradycja, ktora unaocznia jedna z glownych zasad buddyzmu - nietrwalosci.



W miedzyczasie odbylam wyprawe do Doliny Nubry, w okolicach pakistanskiej granicy, na koncu swiata. To dolina dwoch rzek - Shyok i Nubry, otoczona gorami, ciagnaca sie kilkadziesiat kilometrow. Miejsce tak piekne, ze chcialam tam zostac na zawsze... Ponizej kilka zdjec, chociaz nie da sie oddac tego piekna i przestrzeni, i wolnosci.




W oddali widac K2  - bialy stozek w srodku. Turtuk to magiczne miejsce, z jednej strony sa Himalaje, z drugiej Karakorum.
Wyprawy tego typu organizuje sie z grupa nieznanych osob tak, zeby podzielic sie kosztami samochodu. To loteria, nie wiadomo na kogo sie trafi, ja trafilam dobrze - stworzylismy zgrana paczke: hinduskie malzenstwo z Bombaju - Chirrag i Ritike,  ekolozka Japonka Majumi i Niemiec Rafael - terapeuta sztuki.


Dosc niezwyklym przezyciem byla wyprawa na wydmy w Hunder i jazda na dwugarbnym wielbladzie. Wielblady sa urocze, pochadza z Mongolii, moj nazywal sie Zhera.






Potem nocleg w luksusowych namiotach z lazienkami i wyprawa z powrotem. Droga koszmarna - wyboje, zakrety, dziury, rzeki przecinajace droge, ale to nic, bo widoki wynagardzaly nam wszystko. Droga prowadzila przez najwyzej polozona przejezdna przelecz na swiecie Khardungla - 5600 m.



Za 3 dni zaczynam trekking - z Rumtsee do Tsomoriri Lake, 8 dni. Wyprawa z namiotami, konmi, kucharzem itd. I z para Wlochow i, mam nadzieje, przystojnym kanadyjczykiem. Trzymajcie za mnie kciuki - trasa jest trudna... Odezwe sie dopiero 25 lipca.



1 komentarz: